Środa Wieczór... ~~~ Siedziałam w salonie na sofie z nosem w książkach, nudziło mi się potwornie. Z nudy wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi... - Cześć, nie wiesz gdzie włóczy się Ben? - Kevin ściągnął kurtkę i buty a następnie usiadł obok mnie. - Na górze, w pokoju Natalii, uczą się... - mruknęłam przewracając stronę podręcznika. - Uczą się? - uśmiechnął się szeroko – Aha, więc oni się uczą, Ben i Natalia, sami w pokoju... Rozumiem... - mruknął sarkastycznie, chwycił pilota i włączył telewizor. Chrząknęłam. - Kevin, uczę się... Możesz to wyłączyć... - spojrzałam na niego a on posłusznie wyłączył „pudło”. - No dobra, wyluzowałabyś w końcu... Pojechałabyś ze mną do Burger Chaty lub do Świata Koktajli? Nudzi mi się... - Hym... W sumie mi też się nudzi... - zamknęłam podręcznik - Dobrze, chętnie się wyrwie z domu na chwile... Daj mi się tylko przebrać... - wstałam i ruszyłam do pokoju. - Spoko, a ja pójdę coś sprawdzić - cicho wbiegł po schodach i zakradł się pod pokój Natalii, przyłożył ucho do dziurki od klucza. Słyszał słaby głos Natalii, otworzył delikatnie drzwi i zajrzał wychylając lekko głowę, oboje „leżeli” na jej łóżku, pomiędzy nimi był spory odstęp, Natalia coś dyktowała Benowi, oboje wyglądali, jakby mieli zaraz zasnąć. Kevin z trudem powstrzymując śmiech cofnął głowę i zamknął drzwi. Śmiał się bezdźwięcznie schodząc po schodach na dół gdzie na niego czekałam. Zakładał buty i kurtkę. - Aż tak bardzo cię korciło? - Tak, nawet nie wiesz jak bardzo... - szczerząc się – Trzeba zobaczyć na nich jak wrócimy, to będzie niezły widok... - przewróciłam tylko oczami i wyszłam. Usiadłam w jego aucie na miejscu pasażera a gdy Kevin wsiadł ruszyliśmy. Przez całą drogę byłam wpatrzona w okno, Kevin jechał szybko więc po jakimś czasie byliśmy już w Burger Chacie. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsce przy oknie. Po chwili podeszła do nas kelnerka i zebrała zamówienie. - Nie ma co robić w tym mieście... Przeciwnicy za słabi, nic się nie dzieje... - Och, nie marudź Kevin... Przynajmniej mamy spokój... - Mam w dupie taki spokój... Chciałbym, byśmy mieli jakiegoś... Ambitniejszego wroga... - Kevin! Nawet tak nie mów, bo jeszcze się spełni... Wtedy nie wiedzieliśmy, że jesteśmy obserwowani... - Ojcze, myślisz, że oni stanowią kłopot? - Nie, nie... Oni to zaledwie płotki synu... Nie zagrażają nam... - Ale Ojcze sam mnie uczyłeś, że nie należy lekceważyć swego wroga... -Słusznie, zmusimy Natalię by dowiedziała się czegoś więcej, przecież nie ma innego wyboru... Czy Nathaniel jeszcze żyje? - Ma ciężkie rany, ale przymiera z głodu i mrozu... - Gdy wrócimy wyleczysz go, ubierzesz i nakarmisz, on nam się jeszcze przyda... ~~~ Kevin odwiózł mnie pod sam dom, a gdy zaparkował wyskoczył nagle i wbiegł do mojego domu. Powoli weszłam do domu, ściągnęłam płaszcz i buty i skierowałam się do salonu. - Pssst! Gwen! – szeptem - Chodź tu, po prostu zlejesz się ze śmiechu... - wbiegłam po schodach, Kevin stał w otworzonych na oścież drzwiach pokoju Natalii, powoli podeszłam do niego, spojrzałam w stronę na która spoglądał. Ben spał praktycznie na krańcu łóżka z otwartą buzią, a po jego drugiej stronie spała Natalia z podręcznikiem w dłoni... *** Wiem, nudna, ale nie miałem pomysłu, w końcu nie każda notka jest pełna akcji :3 A! Następna notka w następnym tygodniu nie pojawi się w niedziele tylko prawdopodobnie w najbliższą Środę , specjalnie bo mam urodziny >D Dedyk dla Kimiko =D
|