Cała trójka siedziała w salonie Gwen. Panował dziwny nastrój, wszyscy milczeli i co jakiś czas spoglądali na siebie. Niezręczna cisza wydawała się aż dzwonić w uszach. Kevin gapił się w wyłączony telewizor, jakby oglądał coś z przymusu, Ben wpatrywał się w stół, a Gwen spoglądała raz na Kevina, a raz na Bena. Po chwili spojrzała na telewizor. - Widzę, że film cię wciągnął. - No ba, i to jak. Niebo Nocą, to jest ten... sequel Nieba Dniem. – mruknął beznamiętnie. Ben parsknął cicho śmiechem. - Gdzie masz zamiar się zatrzymać? – spytał. - Sam nie wiem... Chyba będę spał w aucie... - Chyba nie... – rzuciła pośpiesznie – Możesz zostać u mnie, cieplej będzie Ci na kanapie... - Nie powinienem... - Powinieneś. – przerwał mu Ben – A jutro do Was wpadnę, poszukamy Natalii. No, a teraz – wstając – muszę wracać do domu... To pa. – rzucił na odchodne i wyszedł. Wydawał się lekko przybity. - A temu co? Nastrój ma, jakby mu szczeniak umarł... Umarł mu ktoś? – rzucił niepewnie. - Nie, nikt nie umarł... Po prostu... W sumie, to nie wiem o co chodzi. – wzruszyła ramionami – Może zadzwonisz do swojej mamy i powiesz, jej, że nic Ci nie jest? - Nie... - warknął. - Czemu? - Bo... No bo nie mogę się pogodzić, że ona będzie mieć dziecko z... nim. - Ale Kevin... - Proszę Cię! - przerwał jej, poruszanie tego tematu teraz było błędem – Wyraziłem zdanie na ten temat, nie chce o tym rozmawiać... – mruknął spokojniej, położył się – Chce spać... – wyszeptał. Dziewczyna westchnęła, lecz uszanowała jego zdanie. Wstała, podeszła do szafy, z której wyciągnęła koc, okryła go nim i weszła po schodach do swojego pokoju.
Chłopak z początku nie mógł spać. Myślał o swej matce, chciał się z nią pogodzić, ale... nie umiał. Utrata ojca była zbyt mocnym przeżyciem, by móc teraz tak łatwo zaakceptować nowego partnera swej matki. Powoli jego powieki robiły się coraz cięższe, aż w końcu zasnął. - Wreszcie... Myślałam, że już w ogóle nie zaśnie... – w ciemnym pomieszczeniu pojawiła się smukła postać o świecących na niebiesko oczach. Natalia podeszła bezdźwięcznie do śpiącego chłopaka i przykucnęła przy nim. - To dla Twojego dobra... Wybacz. – szepnęła, po czym położyła swoją dłoń na jego skroni. Oczy dziewczyny powoli zaczęły się zmieniać, najpierw zniknęły źrenice, potem tęczówki zasłoniły białko, a następnie zaczęły świecić lazurowym światłem. Palce dłoni, które dotykały skroni śpiącego osmozianina, otoczyła poświata tego samego koloru. Nagle dziewczyna zupełnie zniknęła. ~*~*~*~
Dziewczyna poczuła dziwne mrowienie z tyłu głowy, które powoli nasilało się w ból, jakby oberwała butelką. Skądś znała już to uczucie, więc porównanie samo się jej nasunęło. Była chwilowo zszokowana, podziwiała to, co przed chwilą zrobiła. To było dla niej nadzwyczajne przeżycie... - Wow... Pierwszy raz coś takiego zrobiłam. Jestem w umyśle Kevina! A dokładniej, to w jego śnie! – rozejrzała się, przy czym od razu zauważyła swoje odbicie – miała krótkie, różowe włosy i błękitne oczy, założony miała zielony płaszcz i żółte leginsy. - Levin... Masz chorą wyobraźnie... – mruknęła, po czym rozejrzała się dokładniej, była w Nowym Yorku, na stacji metra, jakiś dzieciak urządzał rozróbę. Szybko załapała, że to Kevin, gdy był młodszy – Czas zmienić kanał... – zmrużyła powieki, skupiła się, po chwili świat zaczął się kręcić, a gdy otworzyła oczy, otaczała ją wyłącznie ciemność i strumień światła oświetlający klęczącego Kevina. Chłopak wstał i spojrzał w jej stronę. - Jest tam ktoś? – spytał, po czym wbił w nią wzrok usiłując dowiedzieć się, czy aby na pewno widzi tam czyjeś zarysy. Dziewczyna powoli podchodziła w jego stronę, aż stanęła przed nim. Kevin spojrzał na nią zaskoczony i nagle łzy zaczęły napływać mu do oczu, uśmiechnął się, po czym podbiegł do niej przytulając się – Tato! – krzyknął uradowany. Dziewczyna była lekko zszokowana, lecz odwzajemniła jego uścisk. - Kevin... nawet nie wiesz, jak cudownie jest Cię znowu spotkać... – zaczęła grać, dopiero teraz spostrzegła, że jej wygląd znów się zmienił. Kevin chyba zaczął płakać przez sen. - Tęskniłem... – tuląc się do niej mocno. - Synu... musimy pogadać o Twej matce... – chłopak odsunął się trochę od niej – Jeszcze nigdy ona Cię tak nie potrzebowała, jak teraz... Wiem, że jest w ciąży, ale dla mnie liczy się jedynie Twoje i jej szczęście, jednak ona nigdy nie będzie szczęśliwa bez Ciebie... - Ale tato... - Musisz się z tym pogodzić... Ja już nie wrócę. ~*~*~*~
Chłopak obudził się zalany łzami, tym samym wyrzucając dziewczynę ze swej głowy. Na szczęście ta zmaterializowała się w swoim starym pokoju piętro wyżej. - Skoro już tu jestem, to spędzę tu noc... – pomyślała smętnie, po czym rozebrała się i weszła do łóżka dokładnie się okrywając, ponieważ było dość zimno. Po kilku chwilach za jej plecami zmaterializowało się coś. Było to wysokie i na wpół przezroczyste – duch. - Dziękuje za pomoc.. – powiedział ojciec Kevina. Dziewczyna to usłyszała i odwróciła się natychmiast, lecz niczego nie zauważyła. *** Tu wiadomość do Gemi – pisałem Ci, że tę notkę mam napisaną od dawna i byś mnie za nią nie jadła. xD Wiecie, da się odczuć, że spada zainteresowanie tym opowiadaniem, no ale ja nic na to nie poradzę... chyba. ^ ^” No bo co mogę zrobić? A, w rozdziale Dwudziestym Drugim zapowiadam... zresztą, sami się dowiecie. XD Dedyk dla pierwszej osoby, która da komcia. :kocham:
|